wtorek, 1 czerwca 2010

Areszt przymusowy...

W zasadzie to nie jest tak źle bo... ja lubię siedzieć w domu, lubię w nim być, oddychać nim...
Dzisiaj od rana byłam w moim prywatnym sezamie, malowałam wnętrze "kredensa", śliczny czekoladowy kolorek, apetycznie wygląda i ładnie się komponuje z dębową bejcą.
Jeszcze tylko szybki, siatka, troszkę jasnej farby, klucze do szafek i szyldy do zamków. Same koszty...
Wpraszałam się do Ewusi mojej kochanej a u niej szpital... taka pogoda niestety...
U Bożenki z kolei żłobek: masa kurczaczków, króliczków, cielaczek i źrebaczek. Konikowi mamy nadać imię... kolejny chrześniak. Starszy braciszek to Jantar, mały ma mieć imię na "Z"... Chodzi mi po głowie Zefir... ale decydują właściciele wiec jeszcze poszukamy innych imion...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz