środa, 14 listopada 2012

Masochizm...

Cierpię na przypadłość zwaną potocznie masochizmem. Nie jest to jakoś szczególnie uciążliwe zjawisko, ale mnie zawsze powala na kolana.Dosłownie niestety... Wczoraj w akcie desperacji zeszlifowałam własnoręcznie położoną (ponad pół roku temu) gładź, zagruntowałam ją ślicznie, posprzątałam, i pomalowałam calutka ścianę! A dzisiaj... dzisiaj nie mogę podnieść rąk wyżej własnych "płucek", mam spuchnięte dłonie, skórę jak tarka i do tego rany bojowe... Ale mam kuchnię już prawie-prawie zrobioną! Kolorek wybrałam niesamowity - nie powiem, żeby bez wojny... Elegancki szary kolor, który wygląda rewelacyjnie! Produkt tzw. marka własna castoramy. Nazwa: Lniany Puch... Pięknie! Patrząc na tempo, w jakim przeprowadzam roboty remontowo-budowlane to mogę spokojnie powiedzieć, że do końca świata ich nie skończę... Ale co tam, robię sama i jest po mojemu. Nie muszę prosić, żeby pan-małż zrobił tak czy tak, zrobię, przychodzi na gotowe i nie może pyskować! A w przyszłym tygodniu zamierzam montować regipsy... Będzie fajnie...