piątek, 21 października 2011

Nowe drzwi, srebrny kluczyk i kłopoty...

Zaczęło się od tego, że jako wspólnota zamówiliśmy nowiuśkie stalowe drzwi do bloku a do nich wielkie srebrne klucze...zamek miał być "idiotoodporny"... już w trakcie montażu lokalna elita towarzyska obiecała nam (oczywiście nie do nas tylko do wykonawcy), że bramę "rozjebie" w trzy dni...
Do roboty zabrali się po zapadnięciu zmroku... nie udało im się wejść, ale nam lokatorom uniemożliwili wyjście...do pracy...
Jazda, nerwy i złość, bo co komu drzwi przeszkadzają? Ano melina zamknięta, nie ma gdzie wejść, zapalić, poświrować, pohałasować...
Przyjechał wykonawca bramę otworzył, dziś przyjedzie zrobić poprawki...
Jestem nieprzyjemnie poruszona tym co się zdarzyło... co komu przeszkadzamy? Dlaczego ktoś ma w moim domu wprowadzać swoje porządki? Jakim prawem pytam?
I tylko kłopoty... bo tobie nie wolno... nic mieć, niczym się cieszyć, niczego posiadać... BO ONI NIE MAJĄ! a skoro oni nie mają to ty też nie będziesz miał!
A chała mości panowie! Żebyście się nie zdziwili...

czwartek, 13 października 2011

Ferdynand Wspaniały!

A jednak! Rewelacyjne być dzieckiem... albo chociaż "mamusią dyżurną". W teatrze byliśmy... Fantastyczne przedstawienie, pełne śmiechu i czystej radości. Obserwowanie dzieci, tłumaczenie im czym się rożni teatr od kina. Chłoną szczegóły, nazwy i obrazy jak gąbka...
uwielbiam teatr! Skorzystałam z okazji i wyciągnęłam zza kulis koleżankę koleżanki - aktorkę... żeby ją dzieciom z bliska pokazać... że to jednak nie kino trójwymiarowe...
Chcą iść jeszcze... najlepiej na to samo ;)