środa, 26 maja 2010

W krzakach...

Wczorajszy dzień był pierwszym, po ponad tygodniu, kiedy moje dziecko mogło wyjść z domu. Wiadomo angina ma swoje prawa... Poszłyśmy do naszego ulubionego centrum ogrodniczego, w którym to zamierzałam kupić siatkę ocynkowaną na dekorację szybek kredensowych... Nie było metalowej, plastikowa mi nie odpowiadała.
Dziecko zajęło się oglądaniem małych puchatych zwierzątek, żółwi i innych stworzeń, a na sam koniec zakochała się w maleńkich łysych i jeszcze ślepych myszkach laboratoryjnych...
W drodze powrotnej z krzaków wyjęłam dwie ładne butelki po alkoholu...
Nie chciała iść ze mną do domu.... bo niosłam szkło...
Na moje pytanie kto tu jest dorosły i decyduje odpowiedziała "Ty mamusiu, ale ja jestem mądrzejsza..."

poniedziałek, 24 maja 2010

Większe pół - mniejsze pół...

Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem pędzla i papieru ściernego.
Kredens nad którym się pastwię już od pół roku jest prawie w połowie zrobiony.
Pytanie tylko czy ta połowa jest większa czy mniejsza...
Rano mało nie zamalowałam całości farbą - po pierwszym bejcowaniu był ohydny, po pierwszym lakierowaniu zyskał, teraz po nastu lakierach zaczyna wyglądać ładnie.
Sąsiadka pożyczyła mi klucz od barku i okazało się, że pasuje... do kredensu sprzed niemal 50 lat.
Tak, w Polsce niewiele się zmieniło w tym czasie... A możne jednak?

niedziela, 23 maja 2010

Bez cukru...

Herbatka ze słodzikiem, nie gorzka ale do słodyczy jej daleko...
Niestety pomalutku należny się przyzwyczaić do tego smaku. Jak dieta ma być "bezstresowa" trzeba powoli wprowadzać ograniczenia.
Tak więc od dziś nie słodzimy herbatki...

piątek, 21 maja 2010

Ciągle pada.....

I pada, i pada, i pada..... Nawet jak na chwilkę przestanie to zaraz znowu pada....
Powódź idzie przez centrum polski, u nas w miarę, w zasadzie nie wiemy co to "wielka fala" i Bogu dziękować.
Ludzka tragedia... zalane domy, gospodarstwa i wszystko co tylko deszcz mógł zniszczyć to zniszczył.
Znowu będzie ostrzeżenie o możliwości epidemii bo woda porwała masę śmieci, nieczystości wszelakich i chemikaliów też...
Niechby już przestało.... możemy więcej nie znieść....

wtorek, 18 maja 2010

Mam!

Nareszcie kupiłam bejcę w kolorze dębu! Co się jej naszukałam to moje, ale za ostatniej bytności w składzie budowlanym Miła Zaprzyjaźniona Pani Sprzedawczyni wpisała wyżej wymieniony artykuł na listę i dziś już była!! Uff.
Szybciutko pobiegłam na strych do mojego prywatnego sezamu i sprawdziłam kolor... nieco ciut za ciemny, ale suma summarum taki jest dąb. Doczyszczę tego mieszkającego na wygnaniu biedaka, zabejcuję, polakieruję i będzie cacy i miodzio. Znalazłam dziś nawet idealny kolor ścian do kuchni - Wiatr Południa (ładny odcień oliwkowej zieleni), do tego "dębowo" wyglądający mebelek, płyteczki na ścianę w kolorze.... ekhm... no... kupy...
Widziałam ostatnio w Castoramie jak jeden Pan targał ze sobą coś co wyglądało jak balia z płaskim dnem - i taka jakaś prostokątna ta balia, rewelacyjnie nadawałoby się na nowy zlewozmywak... wpuszczony w blat.
Muszę sprawdzić co to było...

niedziela, 16 maja 2010

Haftem...


Będąc na wystawie kwiatów w Książu zakochałam się w .... hafcie wstążeczkowym... I tak mi już chyba zostanie.

poniedziałek, 10 maja 2010

Nabywszy...



Zamiast kupić bejcę w pięknym dębowym kolorze, kupiłam dwa storczyki na przecenie w markecie budowlanym... Śliczne, ale czy przeżyją ten szok środowiskowy? Uwielbiam kwiaty, tylko one nie zawsze odwzajemniają te uczucia...
Bejcy nadal brak, pojęcia nie mam czy to moja wina, bo sobie wymyśliłam, czy może producenci i sprzedawcy robią sobie jaja?
Konieczna mi jest do egzystencji bo muszę w końcu skończyć mebel maltretować...

sobota, 8 maja 2010

Czas na zmianę wagi.

Od kilku już dni przeglądam internet w poszukiwaniu informacji o diecie, jaka by mnie nie zamęczyła na śmierć. Zasadniczo mam tylko dwa warunki: nie głodzimy się i nie wykosztowujemy, bo nie będzie co jeść po diecie...
Znalazłam info o diecie Dukana, na razie przetrawiam ale znalazłam stronę z baaardzo dokładnym wyliczeniem czasu trwania poszczególnych etapów tejże diety, dla określonego tylko dla mnie spadku wagi. Jeszcze muszę się z tym przespać, ale możne być warto, nie liczy się szczególnie czas trwania promocji a efekty jakie mogę osiągnąć.
Zasadniczo każdy spadek wagi będzie wskazany, zwłaszcza duży ;).
Pożyjemy zobaczymy, a na razie WSZYSCY JESTEŚMY GRUBI.

poniedziałek, 3 maja 2010

Myśli...

kłębią się bez opamiętania, buzują i bulgocą podrzucając pokrywką mojej czaszki. Mam tyle myśli wszelakich, tyle planów... Coś się klaruje, coś się urodzi...
A chwilowo z tego garnka obfitości paruje zwątpienie i zniechęcenie. Coś chciałam, coś zaczęłam, coś leży i czeka na swoją kolejkę. I musi jeszcze poczekać. Aż kłęby pary opadną, spłyną po szybie czasu skroplone nadzieją oczekiwania.