środa, 31 marca 2010

Candy u Huanity

Zapisałam się na candy u Huanity, kusi marcepankiem i serwetkami... Doskonale wie jak zwabić pszczółki do swojego ogrodu...

poniedziałek, 29 marca 2010

Szukam...

Dzisiaj to chyba dziury w całym. Na coś mam ochotę ale nie wiem na co, chodzę i szukam. A to jakieś ciasto, a to kanapka, ale tak naprawdę pojęcia nie mam co bym zjadła... Zrobię sobie gorący kubek o smaku zupy z robaka zwanego biedronką. Zawsze coś.
Zjadłabym dziurkę z ciastka...

piątek, 26 marca 2010

Z misiem mi nie do twarzy...

Z nową fryzurą też nie, ale małż spuchł i już nie chciał ciąć... więc mam wygolone tylko "mniejsze pół". Podobno maszynka nie ciągnęła takiej ilości na raz ;).
A poza tym znowu byliśmy w trasie "markeciarskiej" i znowu kupiłam albumy. Te są oprawione czerpanym papierem z wtopionymi płatkami róż... romantycznie.

wtorek, 23 marca 2010

Wrażenia z ukulturalnienia...

Cała grupa i cztery dodatkowe mamusie przegalopowały przez calutką dzielnicę, tylko po to, żeby nie czekać na kolejny autobus. Dzieciaki miały języki na brodach jak już dopełzły do filharmonii. Szczęśliwe i zmęczone zasiadły sobie wygodniutko w pierwszym rzędzie i czekały. Temperament mają wiec i czekanie różnie się objawiało...
Przedstawienie się zaczęło. Zorganizowane na "wysoki połysk", aktorzy wciągali dzieciaki do zabawy, po kilka sztuk na scenę i w tany. Marysia z wypiekami na twarzy wywijała na scenie z miotłą w takt Polki - bo tak w Czechach się wita wiosnę...
Na koniec grecka Zorba.... wszystkie dzieciaki z widowni za rączki i wywijamy nóżkami... ależ były tańce!!
Do przedszkola wracali tak umęczeni, że nawet nie mieli siły rozrabiać na przystanku... wpakowani do naszej wałbrzyskiej "nyski" pomknęliśmy z powrotem.
A dziś robią palmy wielkanocne....

niedziela, 21 marca 2010

Z wynurzeń hipochondryczki...

Basen był cudowny. Ciepła woda, bicze wodne i samodzielne próby utrzymania zadka na kulturalnej wysokości sprawiły, że dziś mam zakwasy, ból głowy i najmodniejszy ostatnio katar zatokowy.
Pojęcia nie mam jak przeżyję kolejne dwa, trzy dni... Będę sapać i kichać gdzie popadnie a przecież jutro jest Wielki Dzień.
Jutro jestem "dyżurną mamą" w przedszkolu i idziemy do filharmonii. Marysia jest średnio zachwycona, a że też ma katar i poobijane stopy (od skakania na nogi prosto do brodzka) będzie ciężko... Idę sobie posapać w pozycji horyzontalnej.

piątek, 19 marca 2010

Nowe nabytki

Małżowi zachciało się dziś jechać do Tesco... Sam się prosił... Jak zwykle wylądowałam w koszach z przecenami i tam zaszalałam. Oj co to za szał! Album na zdjęcia za 5 zł i to jeszcze jaki! Gruba oprawa obciągnięta materiałem i w środku strony z czerpanego papieru. Jeszcze nie wiem co z nimi zrobię ale będą piękne ;) I jeszcze papier do pakowania prezentów, dziś był po 75 groszy za opakowanie.... mam tego już cały karton a jeszcze chodzę i zaglądam...
A jutro na basen pomoczyć stare gnatki.

czwartek, 18 marca 2010

Mamusiu czuć wiosnę

Taaa, najbardziej to ja dziś rano poczułam kota sąsiadów....
Ale poważnie, ładnie jest od rana. Po powrocie z przedszkola (jakbym to ja do niego chodziła nie?)pootwierałam okna, się wietrzy... W bloku obok robotnicy szaleją na dachu i całkiem niechcący podrzucają mi do pokoju kawałki papy i drewna i jakichś innych materiałów dachowo - remontowych...
Ale jest wiosna, NARESZCIE.

wtorek, 16 marca 2010

No i zaczynamy.....

Jak w tytule, zaczynamy się poznawać z blogiem.......... właściwie to ON poznaje moje słabe strony. Już nawet nie wiem co sknociłam a czego jeszcze nie... Poczekamy na Bajkę i ONA coś poradzi.