niedziela, 21 marca 2010

Z wynurzeń hipochondryczki...

Basen był cudowny. Ciepła woda, bicze wodne i samodzielne próby utrzymania zadka na kulturalnej wysokości sprawiły, że dziś mam zakwasy, ból głowy i najmodniejszy ostatnio katar zatokowy.
Pojęcia nie mam jak przeżyję kolejne dwa, trzy dni... Będę sapać i kichać gdzie popadnie a przecież jutro jest Wielki Dzień.
Jutro jestem "dyżurną mamą" w przedszkolu i idziemy do filharmonii. Marysia jest średnio zachwycona, a że też ma katar i poobijane stopy (od skakania na nogi prosto do brodzka) będzie ciężko... Idę sobie posapać w pozycji horyzontalnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz