Pogoda pod zdechłym Azorkiem... kapie i leje na przemian...
Zawilgłam już chyba doszczętnie, zimno mi i jakoś tak śpiąco...
Na pociechę upiekłam babkę karmelową z bakaliami, niby na poprawę humoru...
Nie zadziałała.
Rano byłam w Sezamie moim osobistym, malowałam kredensowi wnętrze na apetyczny kolorek, jest tak mokro, że farba nie chciała schnąć! grrrrr
Idę zajrzeć do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz