To ja! I znowu dziś szalałam!! Odarłam ścianę z tapety, do mięska...
Ale dziś pomagał mi mój Małż Osobisty... sprzątał to co ja zrzucałam na podłogę i nawet nie pyskował... jak nie On... Pomalutku ale do celu... jak żółwiczek - nasz lokator i pieszczoch - muchami karmiony...
A wiec jeszcze ze dwie tury i kuchnia będzie wyglądała jak po trzęsieniu ziemi. A potem to już tylko lepiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz