poniedziałek, 23 sierpnia 2010

... po urlopie...

Wczoraj ściągnęłam do domu po dwóch tygodniach szwendania się po Polsce...
Mam nową fryzurę, nowiutki make-up i oczywiście nowe ugryzienia komarów, bo jak bez nich?
Najpierw tydzień u Bożenki na wsi, pełen śmiechu i pracy artystycznej z wypadem do Stolicy...
Drugi tydzień miał być "tylko weekendem", rozrósł się do ponad tygodnia...
Byliśmy u Ewy w Michałowie, w środku lasu... w zagłębiu grzybowym.
Było świetnie, wspaniale, rewelacyjnie itd, itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz