poniedziałek, 28 maja 2012

Łowca...

W zasadzie wędkarz... ale łowca. Pan Małż zaprosił mnie dziś na ryby. Połów taki, że rybki nakarmione... te w wodzie. Do domu żadna z nami jechać nie chciała. Ja im się tam nie dziwię, deszcz padał, zimno się zrobiło. A w wodzie cieplutko, milutko i sympatycznie, rodzina, znajomi etc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz