niedziela, 18 września 2011

Powrót Rachitycznego i inne przypadki.

Od mojego ostatniego wpisu wydarzyło się tak wiele, że sama nie wiem od czego mogłabym zacząć... Może tak:

Wesele było, zabawa do białego rana, dziecko wywijało jak szalone ;)

Pierwszy tydzień w szkole, jakoś minął, dziecko się nie zniechęciło.

Potężna awantura w rodzinie, w którą zostałam wciągnięta mimo woli, i od której się zadnią częścią odwróciłam... od awantury rzecz jasna a nie rodziny... chociaż możne i od niej też...

Zaszczytne miejsce w trójce klasowej... możne być jednocześnie ciężko i zabawnie...

Wrócił Rachityczny Kaszelek. W towarzystwie zapalenia zatok i temperatury... Męczący drań...

Nie chce mi się nawet nie chcieć...

P.S. Małż sobie w czasie wczorajszej kolacji łyżeczką od herbaty WYBIŁ ZĄB!! JEDYNKĘ!! JEST SZCZERBATY...

1 komentarz: