niedziela, 12 sierpnia 2012

Przy niedzieli.

Tak się jakoś złożyło, że dawno nie byłam na "pchlim targu". A teraz mamy nowy, taki bez opłaty za wstęp... Sporszy i "f ogóle". Rewelacyjna atmosfera i jak w każdym takim miejscu mydło i powidło. A wiec: niemiecka i angielska chemia (zdecydowanie lepsza niż nasza), ciuszki i firanki "od chińczyka", odzież używana, meble i inne dobra z wystawek UE. Zakochałam się w krzesłach, jednak zdecydowanie nie na moją kieszeń - niestety..., i w maszynie do szycia... i paru innych przedmiotach.
Zakupiłam za to po targach i negocjacjach szybkowar Fissler Vitavit Royal. Model rzekłabym de lux. Zadowolona jestem bo ten stary już nieszczelny jest, ostatnio poza wyciekami jeszcze buchał.
I papierową walizkę za 3 zł jednemu wstrętnemu "panu" spod reki kupiłam. Sprzedająca była tak miła, że aż wstyd żeby się tak zachowywać. Wiec on się licytował a ja podeszłam i zapłaciłam. I tyle, znaczy jeszcze spłonęłam w ogniu piekielnym, ale warto było.
Walizkę przeznaczę na CANDY, ale to jeszcze nie teraz. Muszę ją ubrać i oporządzić.
Tak więc dzień uważam za udany.

3 komentarze:

  1. Tydzień temu "zwinęłam" jednej niezdecydowanej worek muliny sprzed nosa za dyszkę. Wciągnął mnie nasz pchli targ, chociaż dzisiaj wybrałam dłuuugie spanie i leniwą niedzielę w domu ;) PS. Czekam na walizkowe candy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W mojej okolicy nie ma takich pchlich targów, a szkoda.
    Może jednak są , a ja o niczym nie wiem. Muszę się rozejrzeć.
    Gratuluję udanego zakupu.

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie ma to jak udana niedziela :) jestem ciekawa tej walizki.....

    OdpowiedzUsuń