niedziela, 20 listopada 2011

Wspomnienia mikołajkowe...

Zapisałam się na candy u Peniny... bo przypomniał mi się mój sławetny Mikołaj... Rodzice baaaardzo długo opowiadali to jako anegdotę... dopóki słuchaczem nie został mój małż osobisty i się nie śmiał!! Mało tego powiedział, że w tym nie ma nic zabawnego a JA mogłam dostać zawału!

Oto mój wpis u Peniny, może i Was rozbawi a możne nie...

Pamiętam "mojego Mikołaja", był gdzieś w maju... tato kostium wierzył nie wiedzieć czemu... Dla żartu przebrał się w niego w czasie, gdy wysłał mnie do sklepu po coś...
Wracałam sobie spokojniutko, powolutku, wdrapywałam się na trzecie piętro... weszłam na podest A TAM MIKOŁAJ STOI I MÓWI "A CÓŻ TO DZIECIĘ TAK DŁUGO CIĘ NIE BYŁO?"
a ja na to: ŁAAAAAAAAAAAAAAAA A CÓŻ TO, A KTÓŻ TO!!!!! I żeby mama "temu mikołaju" zza ramienia nie wyjrzała byłabym ze schodów sfrunęła...
Tak oto wspominam "Mikołaja"...

Sama mojemu dziecku takiego numeru nie zrobię. Utwierdzam ją w przekonaniu, że Mikołaj istnieje i nawet jej pokazałam stronę internetową tego prawdziwego w Laponii.

Oto jego adres dla Waszych pociech... sama z niego korzystałam przez dobre dziesięć lat ;).
Santa Claus
Arctic Circle
96930 ROVANIEMI
FINLAND

MARYSIA TEŻ WYSYŁA DO NIEGO LISTY.

1 komentarz:

  1. I prawda, nic śmiesznego: rozbita została wiara dziecka. Rozumiem, że twój tata w tamtej sytuacji nie miał innego wyjścia, ale smutno...

    OdpowiedzUsuń